W składzie większości kosmetyków myjących, tj.
szamponach, żelach pod prysznic, żelach do mycia twarzy itd. możemy
znaleźć SLS i SLES. Czym tak naprawdę są
te związki i czy rzeczywiście są niebezpieczne dla naszej skóry?
SLS, czyli laurylosiarczan sodu (INCI: Sodium
Lauryl Sulfate) i SLES, czyli etoksylowany laurylosiarczan sodu (INCI: Sodium
Laureth Sulfate) to silne, anionowe detergenty stosowane do odtłuszczania
powierzchni, mycia pomieszczeń itd. SLES wykazuje mniejsze działanie drażniące
niż SLS, ale mimo to oba związki można stosować tylko w preparatach, które są zmywalne ze skóry.
Posiadają one bardzo dobre działanie myjące, jednak podrażniają skórę i niszczą jej warstwę lipidową, powodując przesuszenie,
świąd i stany zapalne. W przypadku cery
trądzikowej, stosowanie preparatów zawierających SLS/SLES skutkuje nadmiernym
przetłuszczeniem się skóry, która broniąc się, wydziela więcej łoju. Otrzymujemy
w ten sposób skutek odwrotny od zamierzonego. Ponadto składniki te działają szkodliwie na skórę
niemowląt i dzieci, a także na skórę w okolicach narządów płciowych u dzieci i
dorosłych. Powinniśmy więc unikać tych związków w preparatach myjących dla najmłodszych oraz w płynach do higieny intymnej.
SLS oraz SLES zawarte w szamponach niekorzystnie wpływają także na stan włosów i skóry głowy. Mogą powodować podrażnienie, przesuszenie, a także łupież. Nie polecam stosowania szamponów z laurylosiarczanem sodu bądź jego formą etoksylowaną do włosów farbowanych, ponieważ ze względu na silne działanie oczyszczające kolor bardzo szybko wypłucze się.
Dlaczego mimo tylu wad producenci stosują SLS i SLES w przemyśle kosmetycznym? A no dlatego, że są tanie jak barszcz. Przykładowo cena sarkozynianów (INCI: Sodium Lauroyl Sarcosinate), które są łagodnymi i bardzo dobrymi związkami myjącymi jest kilka razy wyższa niż cena SLS-u w przeliczeniu za kilogram. Ponadto SLS i SLES wykazują świetne działanie myjące i dobrze się pienią. Kolejnym plusem jest to, że bardzo łatwo i tanio można zwiększyć lepkość roztworów, mających w składzie ww. detergenty , co dla technologa jest bardzo istotne.
SLS oraz SLES zawarte w szamponach niekorzystnie wpływają także na stan włosów i skóry głowy. Mogą powodować podrażnienie, przesuszenie, a także łupież. Nie polecam stosowania szamponów z laurylosiarczanem sodu bądź jego formą etoksylowaną do włosów farbowanych, ponieważ ze względu na silne działanie oczyszczające kolor bardzo szybko wypłucze się.
Dlaczego mimo tylu wad producenci stosują SLS i SLES w przemyśle kosmetycznym? A no dlatego, że są tanie jak barszcz. Przykładowo cena sarkozynianów (INCI: Sodium Lauroyl Sarcosinate), które są łagodnymi i bardzo dobrymi związkami myjącymi jest kilka razy wyższa niż cena SLS-u w przeliczeniu za kilogram. Ponadto SLS i SLES wykazują świetne działanie myjące i dobrze się pienią. Kolejnym plusem jest to, że bardzo łatwo i tanio można zwiększyć lepkość roztworów, mających w składzie ww. detergenty , co dla technologa jest bardzo istotne.
Czy powinniśmy zatem unikać
SLS/ SLES w kosmetykach? Według mnie tak, bo w podobnej cenie możemy znaleźć preparaty,
mające swoim składzie znacznie
łagodniejsze związki myjące takie jak chociażby alkilopooliglukozydy np. Lauryl Glucoside, Coco Glucoside, Decyl Glucoside. Oczywiście jeśli raz
na jakiś czas stosujemy preparaty, mające w składzie SLS/SLES nic nam się nie stanie. Warto jednak na stałe przerzucić się na kosmetyki, zawierające delikatniejsze związki myjące. Nasza skóra na
pewno będzie nam za to wdzięczna.
- 29.9.15
- 0 komentarzy